#3348367 - 20/08/2009 22:29 Re: Umiesz Liczyć? Licz na siebie i nie ufaj nikomu [Re: gumis1987] gumis1987 addict Meldunek: 13/07/2007 Postów: 413 Skąd: Kraków
Lista przysłów ze słowem "liczyć". Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi. Szczęśliwi czasu nie liczą. Umiesz liczyć, licz na siebie. agnieszka baba bóg chleb chłop czynić człowiek deszcz diabeł dobry dobrze dwa dzień głowa głupi koń matka mróz mądry pan pies rok rozum stary uczyć woda zima zły łatwo święty.
Umiesz Liczyć?Licz Na Siebie. 1,784 likes. "Obstacles are those frightful things you see when you take your eyes off your goal" Umiesz Liczyć?Licz Na Siebie. 1,784
"Plan Platformy Obywatelskiej dla służby zdrowia był taki: umiesz liczyć, to licz na siebie. Plan Prawa i Sprawiedliwości jest taki: jeśli chcesz liczyć na kogoś, to możesz liczyć na Polskę, możesz liczyć na rząd, możesz liczyć na całą wspólnotę” – powiedział premier.
Umiesz liczyć, licz na siebie, twoje szczęście innych jebie. 63 Gostos. umiesz liczyć, licz na siebie, twoje szczęście innych jebie
Podcast z audycji Pierwsze Śniadanie w TOK-u. Piotr Maślak. Dostępna transkrypcja. Temat: Umiesz liczyć? W Mordorze licz tylko na siebie. O pracy w korporacji mówią Justyna Szawłowska i Sisi Lohman
https://systemtrader.pl/008W poprzednim odcinku (ST006) z serii „Umiesz liczyć, licz na siebie, czyli samodzielnie oszczędzamy na emeryturę”, przybliżyłem Ci
Das Umiesz liczyć licz na siebie ist ein innovatives Produkt, das sich durch seine einzigartige Kombination aus Funktionalität , Erscheinungsbild und Funktionalität auszeichnet. Es wurde entwickelt, um den Anforderungen unserer Kunden gerecht zu werden und bietet eine Auswahl von nützlichen Funktionen, die Ihnen helfen, Ihre Arbeiten
Umiesz liczyc , licz na siebie, Radom. 2,171 likes. Trwa modernizacja stronki ;) Za utrudnienia przepraszamy ;)
Tłumaczenia w kontekście hasła "licz na siebie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Umiesz liczyć, licz na siebie. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
qLUf. Odpowiedzi Nie. Ja liczę też na swoich przyjaciół :) Adunia93 odpowiedział(a) o 23:47 tak ja jestem jak najbardziej tak za ta zasada...;)mimo ze mam wokol siebie ludzi ktorzy mnie wspierajalecz kiedy naprawde potrzebuje pomocy to zawsze jest cos wazniejszego i pozostaje tylko rozmowa tel. wiec ummmiesz liczyc licz na siebie twoje zdanie innych ...je* blocked odpowiedział(a) o 23:48 Ja trzymam się tego: "Świat jest piękny tylko ludzie do blocked odpowiedział(a) o 07:22 Sprawdza się,trzeba pamietać o odpowiedzialności za siebie której nie można przerzucac cały czas na inne osoby. Czasem liczę też na przyjaciół na ludzi,którzy mnie otaczają. =) Tak, trzymam się tej zasady. Już nie raz się przekonałam, że nie warto liczyć na ludzi. Pomagają tylko wtedy, kiedy czegoś od ciebie chcą. Albo chcą czegoś, a od siebie nie dają nic. Dlatego nie liczę na nikogo, tylko na siebie. Trzeba się usamodzielnić, bo potem będziemy się oglądać na innych, którzy i tak będą nas mieć głęboko w du* za uwagę. .. a twoje szczęście innych je/bie? So true story, bro. blocked odpowiedział(a) o 15:26 Umiesz liczyć? Licz na siebie. Twoje szczęście innych prawdy. Nikt Ci nie pomoże, gdy upadniesz, każdy będzie się tym dowartościowywał. Na przykładzie - nie poszłam na lekcję biologii, ponieważ musiałam iść do ortodonty. Nauczycielka opieprzyła mnie przy klasie. Na drugi dzień z sześć osób musiało do mnie podejść i powiedzieć mi, co ona powiedziała. Były to osoby, które codziennie próbują obrzucić mnie gównem, a mimo tego to oni mają je na twarzy, nie ja. c: Gdy kiedyś zostałam pochwalona, wszyscy milczeli. Dowiedziałam się od jednej osoby, z którą się w miarę zagrożenie z biologii. I wszyscy się z tego I semestrze miałam zagro z chemii. Nikt mi nie liczyć - licz na = shit. blocked odpowiedział(a) o 16:11 Trzymam się tej zasady,bo taka jest prawda,że w XXI wieku można liczyć tylko na liczyć to ja nie umiem,zagrożenie z matmy mam. blocked odpowiedział(a) o 16:35 Tak trzymam sie tej zasady. Taka jest niestety prawda. W zyciu mozna liczyc tylko na siebie. Ludzie niestety nie sa idealni i zawodza. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Jeszcze stosunkowo niedawno technologia nie była zbyt widoczna w pływaniu. Najbardziej zaawansowana elektronika jaką można było zobaczyć na treningu ograniczała się wyłącznie do trenerskiego stopera i analogowego zegara zawieszonego na ścianie. Obecnie sytuacja ta dość gwałtownie się zmienia. Weszliśmy w erę smartfonów, pulsometrów, zegarków i innych gadżetów do monitorowania treningu, o których parę lat wcześniej nawet nam się nie śniło. Czy to dobry kierunek? Powiem szczerze, że nie wiem. O ile sam jestem fanem technologii, to zaczynam mieć wrażenie, że w przypadku treningu pływackiego przynosi ona efekt przeciwny od zamierzonego. Technologiczny skok w przód często oznacza niestety (spory) treningowy krok w tył. Kto jeszcze pamięta takie stopery? Samoświadomość Proces treningowy w pływaniu składa się ze znacznie większej ilości składników niż tylko technika i kondycja. Co najważniejsze, równolegle do wspomnianych elementów, pływak powinien rozwijać umiejętności związane ze zrozumieniem treningu. Już na etapie nauki pływania, powinno uczyć się kursantów między innymi odczytywania treningu w formie pisanej, mierzenia sobie czasu na podstawie zegara (również czasu przerwy), a w trochę dalszej kolejności liczenia cyklów pływackich. Dzięki temu, po skończeniu pierwszego etapu nauki i przejścia na etap doskonalenia pływania jest już gotowy do samodzielnego realizowania prostych treningów. Samoświadomy pływak odznacza się pewnym stopniem niezależności. W sytuacji, kiedy danego dnia na brzegu zabraknie trenera, podopieczny powinien umieć zrealizować trening w 100%, zgodnie z zaplanowanymi wcześniej założeniami. Bez wymówek typu: nie umiałem, nie wiedziałem, nie rozumiałem. Zegarki, które wszystko wiedzą A teraz zobaczmy jaką jakość do treningu niechcący wprowadza technologia. Mamy zegarki do monitorowania treningu, które liczą za zawodnika praktycznie każdy parametr. Doszliśmy do etapu, że nie trzeba nawet wciskać guzika na nawrocie – czujniki odczytują wstrząsy i prawie bezbłędnie “zaliczają” kolejną długość basenu. Nie trzeba liczyć dystansu! Wystarczy odczytać go z zegarka. Czas? Mierzy się automatycznie. Cykle ruchowe? Dokładnie ta sama historia. Konsekwencją automatyzacji jest niestety to, że pływacy zwalniają się od myślenia. Sytuacje jak ta poniżej niestety zdarzają się bardzo często i sporo energii kosztuje mnie to, żeby je zwalczać. (w zadaniu gdzie celem jest jak osiągąć jak najmniejszą ilość cykli) Ja: Ile miałeś cykli? Zawodnik: Poczekaj zaraz sprawdzę na zegarku. Ja: Ale przecież miałeś liczyć sam. Zawodnik: Jak ja liczę to gubię się już w połowie. Albo poniższa rozmowa. Obecnie awansowała w środowisku już do czegoś w rodzaju anegdotki/żartu opowiadanego przy piwie, ale wiem, że wydarzyła się naprawdę. 🙂 (po wymagających zajęciach na sali na obozie kondycyjnym) Trener: I jak, Piotrek, zmęczyłeś się na treningu? Zawodnik (całkiem poważnie): Nie wiem. Zobaczę jak wrócę do pokoju (hotelowego) i zgram dane z zegarka. Pokonany dystans, czas, cykle – kontrolowanie tych parametrów to absolutne minimum jeśli chodzi o efektywny trening. I nie powinna być to robota trenera, a zawodnika. Czy zadaniem trenera jest stałe kontrolowanie jego podopiecznych, czy aby na pewno robią wszystko zgodnie z założeniami? Raczej nie, a takie lustrowanie odwraca jego uwagę od spraw naprawdę ważnych: od opracowywania koncepcji przygotowań i wybierania właściwej drogi rozwoju. Prowadzenie za rączkę Ostatnio furrorę robi bezprzewodowy system komunikacji trener-zawodnik używany głównie przy treningu technicznym. Pływak wkłada słuchawki do uszu, a trener może go poprawiać bez wyciągania z wody. Z pozoru brzmi to szalenie ekscytująco – nie trzeba marnować czasu na zatrzymywanie się, wszystko można robić “live” bez wybijania pływaka z rytmu, ale w praktyce jest to cofanie się w rozwoju. Sprowadza się to do prowadzenia podopiecznego za rączkę, które nie jest i nigdy nie było sposobem na długotrwałą poprawę techniki. Żaden pływak nie potrzebuje informacji zwrotnej od trenera co pięć sekund. Na pewnym etapie musi on “odciąć pępowinę” i nabyć wystarczająco dużo świadomości ciała, żeby być zdolnym samemu poprawiać własne błędy. Nie stanie się to od razu, ale trener właśnie po to jest, aby czuwać nad tym, żeby proces ten przebiegał sprawnie i bez zakłóceń. Kolejny popularny gadżet z kategorii prowadzenia za rączkę, to system wyznaczania tempa za pomocą światłowodów. Idea jest następująca: przed treningiem rozkładamy 25 albo 50 metrowy kabel na dnie basenu, wyznaczamy interesujące interwały i możemy pływać w tempie wyznaczanym przez zająca w postaci przesuwającego się światełka. Problem w tym, że zamiast uczyć wyczucia tempa i strategii wyścigu, gapimy się przez cały trening na przeskakującą lampkę. Wiem z doświadczenia, że umiejętność pływania na treningu z dokładnością co do sekundy nie jest niczym rzadkim nawet wśród przeciętnych pływaków. Jest to coś co stosunkowo łatwo wypracować. Nie bardzo widzę więc sens w stosowaniu tego typu pomocy, jeżeli na ścianie wisi nawet najzwyklejszy zegar. Tym bardziej że na zawodach, nikt nie rozkłada na dnie światłowodów, żeby pomóc biednym długodystansowcom. Mania prowadzenia za rączkę nie dotyka jednak tylko basenów. Na Kickstarterze można znaleźć na przykład systemy naprowadzania GPS w wyścigach open water. Wystarczy zejść odrobine z kursu, a dioda odpowiedniego koloru natyczmiast pokaże nam jak wrócić na właściwy tor. Ble. Prowadzenie za rączkę. Kiedyś jednak ptaszki muszą dorosnąć i wyfrunąć z wygodnego gniazdka. Oby nie w tym kierunku Trochę przeraża mnie fakt, że technologia staje się pretekstem do unikania myślenia. Nie chce, żebym został w tym miejscu źle zrozumiany. Obecna technologia jest niesamowita i nigdy w historii nie mieliśmy takich możliwości rejestrowania treningu – w dodatku dostępnych dla każdego. Niestety dużo energii poświęcamy na rzeczy, które nie do końca są nam niezbędne. Oprócz wątpliwości pt. “czy aby na pewno gadżety nie obniżają naszej treningowej produktywności” mam również obawy trochę bardziej romantycznej natury. Czy nadejdą czasy, gdy dojdziemy do etapu, kiedy wszystkie parametry wyświetlą nam się w okularkach i będziemy tylko maszynami do przepłynięcia odcinka w wyznaczony wcześniej sposób? Już teraz kolarze, od czasu popularyzacji pomiaru mocy, gapią się na wyścigach głównie w ekran na kierownicy. Świat dokoła się nie liczy, ważne są tylko waty, bo to one w ostatecznym rozrachunku zapewniają zwycięstwo. A gdzie w tym wszystkim radość ze ścigania? Jestem (może naiwnym) zwolennikiem teorii, że sport zaczął się wtedy, gdy dwoje ludzi stanęło po raz pierwszy obok siebie i któryś z nich powiedział: “kto pierwszy do tego drzewa”. Ścigali się dla samej frajdy, bez podtekstów i wsparcia technologii. Wiem, że radość ta wciąż jest obecna w większości z nas uprawiających sport, niezależnie od poziomu. I oby to się nigdy nie zmieniło. Napisane przez: Paweł Rurak Jeśli podobał Ci się wpis, zobacz też inne teksty poświęcone zbliżonym tematom: Keep it simple! Złota proporcja (Visited 46 times, 1 visits today)
Niedawno nasz najmłodszy synek dostał z zerówki opinię o gotowości szkolnej. Zastanowiło mnie, jak wiele razy pada tam słowo „samodzielny”. Do szkoły gotowy jest ktoś, kto umie sam zawiązać sobie sznurówki i zna nazwę stolicy Polski. Niedawno podzieliliście się w komentarzach poczuciem, że trudno jest prosić o pomoc. I myślę sobie, że może tak właśnie zapamiętaliśmy samodzielność odmienianą przez wszystkie przypadki. Może doszło do nieporozumienia bardzo wcześnie i zdolność zadbania o siebie wymieszała się ze „świętym spokojem”, który chcieli mieć rodzice i nauczyciele (i myśleli, że jedyną drogą do spokoju jest sytuacja, żeby dzieci niczego nie potrzebują). Potem to już nie wiadomo, co dobrze w życiu umieć zrobić samemu, a co da się spokojnie zrobić samemu, ale fajniej jest to zrobić z kimś innym. I w końcu – czego samemu zrobić się nie da za nic w świecie. Mówimy: „Umiesz liczyć, licz na siebie”. To ważne, liczyć na siebie. Ale czasem między słowami z tego zdania leje się gorycz. Że próbowaliśmy prosić i liczyć na innych, ale nic z tego nie wyszło. I tak bardzo bolało rozczarowanie, gdy pokazaliśmy własną potrzebę – i została niezaopiekowana, naga, samotna na oczach świata. Bywa też, że z uporem prosimy tam, skąd wiadomo, że nie przyjdzie żaden odzew, odtwarzając zbyt dobrze znany obraz kołatania do zamkniętych drzwi, stania pod ścianą, wrzucania wiaderka do pustej studni – by udowodnić sobie, że jednak jesteśmy godni miłości i uwagi. I utrwalamy znane ścieżki, bojąc się iść tam, gdzie będzie na nas czekać inne doświadczenie. Jeśli nauczyliśmy się, że nie wolno albo nie warto prosić o pomoc, zniechęcamy się po pierwszej próbie. I odwrotnie: gdy doświadczyliśmy, że można chcieć i po drugiej stronie w kosmosie istnieje jakiś odbiorca, nie stracimy ducha zbyt łatwo. I poprosimy tysiąc razy, a na pięćset próśb przyjdzie jakieś „tak”. Jeśli jednak pierwsze „nie” złamie nam serce, nigdy się nie dowiemy, ile tych „tak” czeka na nas we wszechświecie. Wiecie, że proszenie o pomoc to ewolucyjnie mega kompetencja i znak, że sobie radzimy w najlepszy z możliwych sposobów? Bądźcie dobrzy dla siebie <3 Małgosia PS. Przysypała mnie po świętach praca i przycichłam, ale już daję Wam znać, że w piątek 6 maja zapraszam Was serdecznie na Wyspę Mocy przy Bartla we Wrocławiu na „Krąg Empatii”, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc Ukrainie [zapisy TU – KLIK], 11 maja na warsztat stacjonarny o emocjach dzieci [TU – KLIK], 18 maja – o odporności psychicznej (zapisy w przygotowaniu), a 25 maja zacznie się kurs online „Jak pomagać dzieciom radzić sobie z emocjami” [TU – KLIK]. <3 Fot. Christian Bowen / Unsplash
24 sty 12 05:58 aktualizacja 24 sty 12 05:58 Naszą narodową cechą jest narzekanie i odwoływanie się do przysłów. Nawet jeśli wszystko układa się po myśli Polaka, to i tak będzie zrzędził. Ja nie zamierzam szukać dziury w całym i po porażce biało-czerwonych szczypiornistów z Macedonią nie będę zaklinał rzeczywistości, że Orły Bogdana Wenty uległy ekipie z Bałkanów, bo sędziowie z Islandii gwizdali przeciwko nim. Prawda jest taka, że nasi piłkarze ręczni w serbskich mistrzostwach Europy grają ambitnie, lecz prezentują średni poziom. Zapewniają dawkę wspaniałych emocji i wywołują palpitacje serca, bo na początku każdego z meczów dają rywalom fory... Jakby wysyłali przeciwnikom komunikat podprogowy: „możecie wypracować nawet 10-bramkową przewagę, a my i tak ją odrobimy, bo jesteśmy lepiej przygotowani kondycyjnie". Piękna pogoń powiodła się w starciu z Duńczykami, cudowny remis nastąpił po błyskotliwej drugiej połowie spotkania ze Szwedami, ale nic nie zdarza się trzy razy... Najmniej utytułowani w tym towarzystwie Macedończycy nie roztrwonili uciułanego w pocie czoła zapasu goli. Dlaczego nie padli na kolana przed dwukrotnymi medalistami mistrzostw świata? Co roku zima zaskakuje polskich drogowców. Niby ta pora roku rozpoczyna się w grudniu, ale doświadczenie życiowe podpowiada, że śnieg może spaść w listopadzie. Niby piaskarki stoją w gotowości, lecz mimo to zawsze opady pojawiają się znienacka. Nasi szczypiorniści też wiedzą, że od pierwszej minuty rywale rzucą się na nich jak wygłodniałe tygrysy na ofiarę. Niby stoją w gotowości... Właśnie – stoją... Szkoda, że nie biegają!Teraz wszyscy kibice rozpisują warianty: kto z kim musi wygrać, żeby nasi zagrali w upragnionym półfinale i zapewnili sobie co najmniej udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Londynie. Jest takie porzekadło: Umiesz liczyć? Licz na siebie! Polacy muszą więc wygrać w środę z Niemcami. Niestety to nie wystarczy. Tym razem robotę muszę za nich dokończyć Szwedzi i Serbowie. Data utworzenia: 24 stycznia 2012 05:58, aktualizacja: 24 stycznia 2012 05:58 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości.
umiesz liczyć licz na siebie